Pages in topic:   < [1 2 3 4 5] >
Google Translation revisited: powtórka z rozrywki
Thread poster: Jerzy Czopik
Jerzy Czopik
Jerzy Czopik  Identity Verified
Germany
Local time: 02:14
Member (2003)
Polish to German
+ ...
TOPIC STARTER
Mam poważne wątpliwości... Jan 12, 2012

IwonaASzymaniak wrote:

To trochę tak, jak z Kolumbem i jego jajkiem. Jasne, że same narzędzia bez znajomości języka nie przetłumaczą, ale dzisiaj znakomita większość ludzi, którzy utrzymują się z tłumaczenia korzysta z narzędzi i te narzędzia w coraz większym stopniu ułatwiają tłumaczowi życie.
...

co do tej większości.
Jakiś może nawet duży odsetek to tak, ale większość nie.
I mój problem jest jeszcze jeden: "korzysta" nie jest rąwne "potrafi je wykorzystać".
Dlatego dalej będę w ten bęben tłukł, że tłumacz bez porządnego nauczenia się obsługi swoich narzędzi (podkreślam, zaliczam do tego TAKŻE samego peceta) nie przeżyje dzisiaj, chcąc się z tej profesji utrzymać.

Apropos kamienia z Rozetty: nie wiem czy zauważyliście, ale już nawet wtedy sama znajomość języka nie wystarczyła. Osoba sporządzająca ów napis musiała znać bowiem języki oraz umieć posługiwać się młotkiem i dłutem na tyle dobrze, że wyryła czytelny napis. Czyli już w starożytności powiedzenie "we are only liguists" było bzdurą


 
Evonymus (Ewa Kazmierczak)
Evonymus (Ewa Kazmierczak)  Identity Verified
Poland
Local time: 02:14
Member (2010)
English to Polish
+ ...
:) Jan 12, 2012

Jerzy Czopik wrote:

Evonymus (Ewa Kazmierczak) wrote:

Ile warte są narzędzia bez znajomości języka?
Ewa

Ile warta jest znajomość języka bez narzędzi?
Tyle samo


No jednak nie zgodzę się Temat rzeka, ale np. patrz tłumacze ustni.
Z mojego małego podwórka - DVX i Word itp. nie stanowią 40% mojej pracy i absolutnie nie czynią mnie specem od komputerów.
Ewa
P.s. Jak rozumiesz narzędzia? Tylko koty czy też pozostałe programy typu Word?


 
Iwona Szymaniak
Iwona Szymaniak  Identity Verified
Poland
Local time: 02:14
Member
English to Polish
+ ...
SITE LOCALIZER
Dzięcioł Jan 12, 2012

To dzięcioł wyrąbał.

 
Jerzy Czopik
Jerzy Czopik  Identity Verified
Germany
Local time: 02:14
Member (2003)
Polish to German
+ ...
TOPIC STARTER
Już pisałem: narzędzia to cały warsztat Jan 12, 2012

Evonymus (Ewa Kazmierczak) wrote:

Jerzy Czopik wrote:

Evonymus (Ewa Kazmierczak) wrote:

Ile warte są narzędzia bez znajomości języka?
Ewa

Ile warta jest znajomość języka bez narzędzi?
Tyle samo


No jednak nie zgodzę się Temat rzeka, ale np. patrz tłumacze ustni.
Z mojego małego podwórka - DVX i Word itp. nie stanowią 40% mojej pracy i absolutnie nie czynią mnie specem od komputerów.
Ewa
P.s. Jak rozumiesz narzędzia? Tylko koty czy też pozostałe programy typu Word?

I Google wyraźnie nas limituje do tłumaczeń pisemnych.
Faktycznie w ustnych warsztat jest nieco inny, ale sama chyba przyznasz, iż elektroniczne narządki wszelkiego rodzaju (czyli np, iPad) mogą się w kabinie niesamowicie przydać.
Choć kabiny bez papieru i czegoś do pisania akurat sobie nie wyobrażam


 
Jerzy Czopik
Jerzy Czopik  Identity Verified
Germany
Local time: 02:14
Member (2003)
Polish to German
+ ...
TOPIC STARTER
Ale fach miał w dzióbie Jan 12, 2012

IwonaASzymaniak wrote:

To dzięcioł wyrąbał.

Niezaprzeczalnie, nieprawdaż?


 
LOQUAX
LOQUAX
Poland
Local time: 02:14
Welsh to Polish
+ ...
Niezrozumienie Jan 13, 2012

Widzę, że niepokój czy raczej zarzut, który wyraziłem w moim poście został źle zrozumiany. Nikt o zdrowych zmysłach nie neguje znaczenia nowoczesnych narzędzi we współczesnym przemyśle translacyjnym. Ja również tego nie robię. Moja wypowiedź dotyczyła samej istoty rozwoju i pracy tłumacza. W ostatnich latach obserwujemy proces całkowitej podmiany metodologii pracy tłumacza. Podmiana ta jest istotna. Praca polegająca na poprawianiu po maszynie jest jednak zupełnie czym inny... See more
Widzę, że niepokój czy raczej zarzut, który wyraziłem w moim poście został źle zrozumiany. Nikt o zdrowych zmysłach nie neguje znaczenia nowoczesnych narzędzi we współczesnym przemyśle translacyjnym. Ja również tego nie robię. Moja wypowiedź dotyczyła samej istoty rozwoju i pracy tłumacza. W ostatnich latach obserwujemy proces całkowitej podmiany metodologii pracy tłumacza. Podmiana ta jest istotna. Praca polegająca na poprawianiu po maszynie jest jednak zupełnie czym innym niż generowanie przekładu na podstawie tekstu źródłowego. Różnica ta jest widoczna w tekście docelowym i niektórzy Klienci również zaczynają tą różnicę widzieć. Teksty poprawiane po automacie mają pewne fałszywe brzmienie, choć zachowują literalną i terminologiczną poprawność.

Należy tu więc ściśle odróżnić narzędzia, które pomagają tłumaczom w zarządzaniu tekstem nad którym pracują przez wykrywanie powtórzeń, podobieństw, podpowiadanie terminologii itp (tradycyjne CATsy) od automatów tłumaczeniowych, które generują bazowy tekst, który tłumacz tylko "koryguje". Widzę zasadniczą różnicę w używaniu TM-ów wytworzonych przez zespół tłumaczy od początku, którzy pracują nad danym projektem dla określonego Klienta w konkretnym kraju od zasobów wyciągniętych z kontekstu (które zachowują tylko literalne podobieństwo) oraz od zasobów, które są tworzone przez automat do wygenerowania surogatu zasobu. To czy dany tekst pochodzi od cyfrowej jednostki obliczeniowej czy od podmiotu ludzkiego jest widoczne w tekście docelowym.

Zagadnienia związane z zachowaniem poufności to oddzielny temat.




[Edited at 2012-01-13 17:41 GMT]
Collapse


 
Grzegorz Gryc
Grzegorz Gryc  Identity Verified
Local time: 02:14
French to Polish
+ ...
Specjaliści od literek... Jan 13, 2012

Jerzy Czopik wrote:

Apropos kamienia z Rozetty: nie wiem czy zauważyliście, ale już nawet wtedy sama znajomość języka nie wystarczyła. Osoba sporządzająca ów napis musiała znać bowiem języki oraz umieć posługiwać się młotkiem i dłutem na tyle dobrze, że wyryła czytelny napis. Czyli już w starożytności powiedzenie "we are only liguists" było bzdurą


Twój błystkotliwy przykład jest trochę dobry i trochę zły.

Tzn. zły dlatego, że gość od kamienia z Rosetty był raczej, przekładając na dzisiejsze realia, nie tłumaczem, ale specjalistą od składu, tzn. po prostu dostał gotowy tekst i go wyrył w tylu wersjach, ile było trzeba.
Niemniej jednak, jak mówisz, na pewno znał te dwa języki i umiał w nich pisać.
Ryzyko pomyłki było za duże, żeby to zlecić analfabecie.
Może za dużo, żeby nazwać go lingwistą, ale to był naprawdę wysokiej klasy specjalista, tak jak do całkiem niedawna zecerzy składający książki w obcych językach przed pojawieniem się składu komputerowego.
Na przykład podręcznik Gawrońskiego do sanskrytu wydany w latach 30. XX wieku był nie do złożenia bez jakieś tam znajomości języka i ten zecer od Gebethnera i Wolffa to zrobil, oczywiście z jakimiś korektami specjalistycznymi. Potem skład rozsypano, specjalistyczne czcionki przetopiono, zecer gdzieś zaginął, bo to był tzw. ciekawy okres w naszej historii albo po prostu zapomnial po wielu latach, skoro czasy były takie, że drukowano raczej pisma i żywoty świętych marksizmu niż takie podręczniki.
Albo po prostu przeszedł na emeryturę.
Do dzisiaj tej książki nikt nie złożył od nowa, mimo że jest ciągle podstawowym i absolutnie legendarnym podręcznikiem sanskrytu w Polsce, są tylko fotoreprinty.
Po prostu takich specjalistów już nie ma.

A dobry jest dlatego, że w epoce komputerów funkcje tych wyjątkowych kamieniarzy i zecerów rzeczywiście częściowo przejęli tłumacze.
Część z nas musi mieć spore pojęcie o składzie i podobnych (np. struktura plików HTML czy co), bo bycie prostym "lingwistą" już nie wystarcza, za to stajemy się trochę takimi specjalistami jak wyżej, na czym można też nieźle zarobić

Zdrówkot
GG


 
Jerzy Czopik
Jerzy Czopik  Identity Verified
Germany
Local time: 02:14
Member (2003)
Polish to German
+ ...
TOPIC STARTER
Wreszcie ktoś mnie zrozumiał... Jan 13, 2012

Grzegorz Gryc wrote:
....
A dobry jest dlatego, że w epoce komputerów funkcje tych wyjątkowych kamieniarzy i zecerów rzeczywiście częściowo przejęli tłumacze.
Część z nas musi mieć spore pojęcie o składzie i podobnych (np. struktura plików HTML czy co), bo bycie prostym "lingwistą" już nie wystarcza, za to stajemy się trochę takimi specjalistami jak wyżej, na czym można też nieźle zarobić

Zdrówkot
GG


Toż to ja od wielu lat już klepię: sam język to po prostu za mało. Bez niego ani rusz, to chyba żadna tajemnia. Mało tego, sam język na poziomie dobrym dalej nie starczy. Potrzebne są oba na poziomie ekstra dobrym. Przy tłumaczeniach technicznych i prawnych znajomość języka źródłowego musi być lepsza niż docelowego, aby wychwycić niuanse potrzebne i błędy. Czasami bowiem (o ile nawet nie dość często) coś sprawia prawidłowe wrażenie lingwistyczne, a jest wierutnym nonsensem


 
Andrzej Mierzejewski
Andrzej Mierzejewski  Identity Verified
Poland
Local time: 02:14
Polish to English
+ ...
Kamień z Rosetty Jan 13, 2012

Grzegorz Gryc wrote:

Tzn. zły dlatego, że gość od kamienia z Rosetty był raczej, przekładając na dzisiejsze realia, nie tłumaczem, ale specjalistą od składu, tzn. po prostu dostał gotowy tekst i go wyrył w tylu wersjach, ile było trzeba.
Niemniej jednak, jak mówisz, na pewno znał te dwa języki i umiał w nich pisać.
Ryzyko pomyłki było za duże, żeby to zlecić analfabecie.
Może za dużo, żeby nazwać go lingwistą, ale to był naprawdę wysokiej klasy specjalista, tak jak do całkiem niedawna zecerzy składający książki w obcych językach przed pojawieniem się składu komputerowego.

GG


Kamień z Rosetty zawiera tekst w trzech językach/alfabetach:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Rosetta_Stone.JPG .

Może kamień jest efektem pracy dwóch albo trzech kamieniarzy, a każdy pracował w swoim języku/alfabecie? Zauważ, że znaki są różnych wielkości - dla każdego języka/alfabetu inna wielkość. Nie wiem, czy ten fakt ma znaczenie, ale może mieć. Nie wiem, czy kamień badano od strony mechanoskopijnej (materiał i kształt ostrza dłuta, kierunek i siła uderzenia, itd.).

Tekst był ważny - dekret władcy. Może lektor, tłumacz albo nawet cały zespół dyktował albo pokazywał znak po znaku i nadzorował pracę? Nie wiemy, można tylko przypuszczać.

AM

PS dla zainteresowanych: tłumaczenie tekstu z Rosetty na angielski:
http://goo.gl/dEIp2

[Zmieniono 2012-01-13 14:26 GMT]


 
Grzegorz Gryc
Grzegorz Gryc  Identity Verified
Local time: 02:14
French to Polish
+ ...
Czcionki... Jan 13, 2012

Andrzej Mierzejewski wrote:

Grzegorz Gryc wrote:

Tzn. zły dlatego, że gość od kamienia z Rosetty był raczej, przekładając na dzisiejsze realia, nie tłumaczem, ale specjalistą od składu, tzn. po prostu dostał gotowy tekst i go wyrył w tylu wersjach, ile było trzeba.
Niemniej jednak, jak mówisz, na pewno znał te dwa języki i umiał w nich pisać.
Ryzyko pomyłki było za duże, żeby to zlecić analfabecie.
Może za dużo, żeby nazwać go lingwistą, ale to był naprawdę wysokiej klasy specjalista, tak jak do całkiem niedawna zecerzy składający książki w obcych językach przed pojawieniem się składu komputerowego.


Kamień z Rosetty zawiera tekst w trzech językach/alfabetach:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Rosetta_Stone.JPG .

Dla uproszczenia napisałem dwa, bo hieroglify i demotyczny to dwa różne skrypty/warianty tego samego języka.
Ale oczywiście tam są trzy typy pisma.

Może kamień jest efektem pracy dwóch albo trzech kamieniarzy, a każdy pracował w swoim języku/alfabecie? Zauważ, że znaki są różnych wielkości - dla każdego języka/alfabetu inna wielkość.

Myślę, że wielkość tu nie jest decydująca.
Podobnie dzisiaj inaczej wyglądają czcionki japońskie czy co.
Tzn. np. czcionki w japońskich Windows zajmują widocznie więcej miejsca niż łacińskie i okna są inaczej projektowane.
Tak samo hieroglify po prostu musiały być dużo wyższe niż greka, żeby zapewnić tę samą czytelność.

Nie wiem, czy ten fakt ma znaczenie, ale może mieć. Nie wiem, czy kamień badano od strony mechanoskopijnej (materiał i kształt ostrza dłuta, kierunek i siła uderzenia, itd.).

Nie wiem. możesz mieć rację.

Zresztą nawet jeśli to sprowadzimy do jednego języka, to nie umniejsza językowych umiejętności tego kamieniarza, bo nawet w kontekstach ewidentnie jednojęzycznych, np. w inskrypcjach runicznych, teksty "użytkowe" np. na drewnie pisano zwykle ciurkiem literka po literce, a kamieniarze zwykle stosowali separatory między słowami itd.
Tak czy tak, to byli dużej klasy specjaliści.

Tekst był ważny - dekret władcy. Może lektor, tłumacz albo nawet cały zespół dyktował albo pokazywał znak po znaku i nadzorował pracę? Nie wiemy, można tylko przypuszczać.

Tego to rzeczywiście chyba nikt nam nie powie...
Problem się sprowadza też do stopnia alfabetyzacji społeczeństwa, a o tym nie mam pojęcia.
Natomiast często nie doceniamy tego poziomu.

Zdrówkot
GG

[Edited at 2012-01-13 14:51 GMT]


 
Jerzy Czopik
Jerzy Czopik  Identity Verified
Germany
Local time: 02:14
Member (2003)
Polish to German
+ ...
TOPIC STARTER
Myślę jednak, üe porozumienie Jan 14, 2012

LOQUAX wrote:

Widzę, że niepokój czy raczej zarzut, który wyraziłem w moim poście został źle zrozumiany. Nikt o zdrowych zmysłach nie neguje znaczenia nowoczesnych narzędzi we współczesnym przemyśle translacyjnym. Ja również tego nie robię. Moja wypowiedź dotyczyła samej istoty rozwoju i pracy tłumacza. W ostatnich latach obserwujemy proces całkowitej podmiany metodologii pracy tłumacza. Podmiana ta jest istotna. Praca polegająca na poprawianiu po maszynie jest jednak zupełnie czym innym niż generowanie przekładu na podstawie tekstu źródłowego. Różnica ta jest widoczna w tekście docelowym i niektórzy Klienci również zaczynają tą różnicę widzieć. Teksty poprawiane po automacie mają pewne fałszywe brzmienie, choć zachowują literalną i terminologiczną poprawność.

Należy tu więc ściśle odróżnić narzędzia, które pomagają tłumaczom w zarządzaniu tekstem nad którym pracują przez wykrywanie powtórzeń, podobieństw, podpowiadanie terminologii itp (tradycyjne CATsy) od automatów tłumaczeniowych, które generują bazowy tekst, który tłumacz tylko "koryguje". Widzę zasadniczą różnicę w używaniu TM-ów wytworzonych przez zespół tłumaczy od początku, którzy pracują nad danym projektem dla określonego Klienta w konkretnym kraju od zasobów wyciągniętych z kontekstu (które zachowują tylko literalne podobieństwo) oraz od zasobów, które są tworzone przez automat do wygenerowania surogatu zasobu. To czy dany tekst pochodzi od cyfrowej jednostki obliczeniowej czy od podmiotu ludzkiego jest widoczne w tekście docelowym.

Zagadnienia związane z zachowaniem poufności to oddzielny temat.

Nie wydaje mi się, abym źle zrozumiał zastrzeżenie.
Fakt, że warsztat pracy tłumacza w przeciągu ostatnich 20 lat uległ diametralnym zmianom, jest niezaprzeczalny. Zmiany te przy tym przyspieszają. O ile w latach 1990 - 2000 przemiany były powolne, to np. zmiany, jakie zaszły między 2007 a 2011 rokiem są już znacznie bardziej widoczne.
Należy oczekiwać, że proces zmian nie stanie w miejsc, a rynek będzie wymuszał coraz to nowe rozwiązania.
O ile więc w tłumaczeniach literackich poprawianie po maszynie najprawdopodobniej bardzo długo jeszcze nie będzie miało najmniejszego sensu, to np. tłumaczenia maszynowe softu czy instrukcji będą coraz lepsze. Ja doskonale rozumiem, że dla lingwistów każde słowo i przecinek mają swoją wagę (widziałem slogan "wkładamy każde słowo na złotą wagę") - ale proszę także zrozumieć, że np. w technice przy pisaniu instrukcji obsługi czy DTR-ki na pierwszym planie stoi zrozumiałość i precyzja. Czyli jeśli ze względów zrozumiałości technicznej konieczne jest powtórzenie nazwy tego samego elementu w zdaniu (nawet wielokrotnie), to należy to zrobić, zamiast upiększać mowę zaimkami, gdyż może to spowodować pogorszenie zrozumiałości tekstu. Instrukcje nie są bowiem czytane jak powieści, lecz używane dorywczo, w chwili potrzeby. I wtedy nie ma czasu na czytanie zdanie po zdaniu z docenieniem pięknego szyku, lecz trzeba szybko zobaczyć, co gdzie i jak przykręcić lub odkręcić, aby naprawić maszynę. Tu cel uświęca środki. W takich sytuacjach trzeba zaakceptować, że jakość tłumaczenia mierzy się inną miarką. Poprawianie po maszynie tutaj będzie miało jak najbardziej sens.


 
Agenor Hofmann-Delbor
Agenor Hofmann-Delbor  Identity Verified
Local time: 02:14
English to Polish
MT i dyskusje Jan 14, 2012

Najciekawsze w dyskusjach o MT jest to, że na rynku od paru lat jest całkiem spore grono osób i firm, które po prostu wykonują takie usługi i zarabiają na tym. Czas myślenia o sensowności tego lub podnoszenia alarmów już minął. IMHO teraz rozsądne są już jedynie dyskusje o efektywności pracy, treningu takich systemów, modelach rozliczeniowych itp. Oczywiście można być kowbojem, który jedzie na koniu, ignorując widok autostrady za plecami, ale wtedy dojedziemy do miasta i z... See more
Najciekawsze w dyskusjach o MT jest to, że na rynku od paru lat jest całkiem spore grono osób i firm, które po prostu wykonują takie usługi i zarabiają na tym. Czas myślenia o sensowności tego lub podnoszenia alarmów już minął. IMHO teraz rozsądne są już jedynie dyskusje o efektywności pracy, treningu takich systemów, modelach rozliczeniowych itp. Oczywiście można być kowbojem, który jedzie na koniu, ignorując widok autostrady za plecami, ale wtedy dojedziemy do miasta i zamiast saloonu zastaniemy Subwaya. I nie będzie whiskey...

Agenor
Collapse


 
Jerzy Czopik
Jerzy Czopik  Identity Verified
Germany
Local time: 02:14
Member (2003)
Polish to German
+ ...
TOPIC STARTER
To akurat mała strata Jan 14, 2012

Agenor Hofmann-Delbor wrote:
...
I nie będzie whiskey...

Dopóki single malta dostanę, może być koń. Jak dla mnie jednak mechaniczny. Tak od 180 kW wzwyż proszę.

[Edited at 2012-01-14 16:09 GMT]


 
Tomasz Sieniuć
Tomasz Sieniuć  Identity Verified
Poland
Local time: 02:14
German to Polish
+ ...
Zawężone pole widzenia Jan 14, 2012

Agenor Hofmann-Delbor wrote:

Oczywiście można być kowbojem, który jedzie na koniu, ignorując widok autostrady za plecami, ale wtedy dojedziemy do miasta i zamiast saloonu zastaniemy Subwaya. I nie będzie whiskey...

Agenor



Przykład z kowbojem, saloonem i whisky nie jest zbyt dobry, ale niech będzie... Niedaleko Subway'a znajdziemy dobrą restaurację włoską. Tu i tu będą klienci.

Wracając do tematu... Na pewno istnieje coś takiego, jak rynek tłumaczeń maszynowych, ale nie jest to i – śmiem twierdzić – nigdy nie będzie jedyny rynek. Powinniśmy spojrzeć na MT jak na narzędzie, o czym pisze Jurek. Odwołując się do przykładu restauracji – zarówno bar szybkiej obsługi, jak i dobra restauracja używają nowoczesnego sprzętu, nawet przyprawy i składniki potraw będą podobne, choć mogą się różnić pod względem jakości. Oba typy restauracji oferują jednak różny produkt, o czym każdy może się przekonać. W przypadku tłumaczeń końcowy produkt może być trudny do oceny dla laika. Ale klient-specjalista szybko odróżni podrasowanego maszynowo hamburgera od dobrego tłumaczenia.


 
Jerzy Czopik
Jerzy Czopik  Identity Verified
Germany
Local time: 02:14
Member (2003)
Polish to German
+ ...
TOPIC STARTER
Poszerzone pole widzenia Jan 14, 2012

Tomasz Sieniuć wrote:
...
Ale klient-specjalista szybko odróżni podrasowanego maszynowo hamburgera od dobrego tłumaczenia.


Wręcz przeciwnie, Tomku, to jest całkiem inaczej. Klient specjalista wcale nie musi odróżniać podrasowanego hamburgera od dobrego tłumaczenia.
Aby być w ogóle w stanie powiedzieć, co jest podrasowanym hamburgerem, a co dobrym tłumaczeniem, musimy zdefiniować kryteria. Tu polecam studium artykułu na Wiki dotyczącego jakości.
Mówi on między innymi:

  • Zgodność z celem
  • Zgodność ze specyfikacją, czyli zero braków
  • Stopień doskonałości wyrobu lub usługi

Tym samym "podrasowany hamburger" może być tłumaczeniem iście doskonałym.
Stąd cała ta dyskusja prowadzi moim zdaniem do dość prostego wniosku: podobnie jak tłumacze używający maszyny do pisania dzisiaj nie mają szans, gdyż branża wymaga co najmniej stosowania komputera, tak w zasadzie już dziś w większości przypadków tłumaczeń specjalistycznych przeżycie bez CAT jest niemożliwe i ci, którzy bronią się przed tym rękami i nogami, są skazani na dreptanie w miejscu, bez szans na rozwój, tak tłumaczenia maszynowe rozwiną się w przyszłości. Ci, którzy zaakceptują ten fakt i nauczą się z tym żyć, będą się rozwijać, reszta będzie dreptać w miejscu.
Ciągłe zmiany naszego zawodu, jak wszyscy dobrze wiemy, są procesem nie do powstrzymania. Choćby zmiany, jakie nastąpiły w możliwościach komunikacji między nami. Pomyślcie, co było przed ProZ? A co przed fejsem i innymi portalami społecznościowymi? Przed tym nie można uciec, chcąc żyć z tej profesji.
A w końcu to nie my decydujemy o tym, co jest jakościowo dobrym tłumaczenie, tylko klient. Jeżeli wymaganie klienta jest takie, że tekst ma być przetłumaczony super szybko i super niskim kosztem przy akceptacji prostego poziomu językowego, to taki towar będziemy musieli dostarczyć. I chcąc wyżyć z takiej dostawy nie będzie już szansy na zaprzężenie człowieka do tłumaczenia, bo akurat na postediting wystarczy. I wcale nie znaczy, że teksty dostarczone po takiej operacji są złe. Wiele (nie wiem czy wszystkie) artykułów Microsoftu w języku niemieckim to tłumaczenia z automatu. Są one bardzo dobre.
Są branże (teksty), gdzie automat już dziś byłby w stanie dostarczyć tłumaczenia na poziomie human translation lub lepiej. Pomyślcie na przykład o bilansie - terminologia jest standardowa, bo musi być zgodna z IFRS. Tu nie ma czego wymyślać, więc można puścić automat. Ten automat wykorzysta oczywiście poprzednie human translation. Jak to będzie dobre, to i tłumaczenie z automatu będzie dobre. A może być nawet lepsze, bo będzie w 100% spójne.

Pamiętajmy, jakość tłumaczenia nie jest równoznaczna z jego stroną lingwistyczną. Jakość tłumaczenia można ocenić obiektywnie, jakości języka obiektywnie ocenić się w zasadzie nie da.


 
Pages in topic:   < [1 2 3 4 5] >


To report site rules violations or get help, contact a site moderator:

Moderator(s) of this forum
Monika Jakacka Márquez[Call to this topic]

You can also contact site staff by submitting a support request »

Google Translation revisited: powtórka z rozrywki






Trados Business Manager Lite
Create customer quotes and invoices from within Trados Studio

Trados Business Manager Lite helps to simplify and speed up some of the daily tasks, such as invoicing and reporting, associated with running your freelance translation business.

More info »
TM-Town
Manage your TMs and Terms ... and boost your translation business

Are you ready for something fresh in the industry? TM-Town is a unique new site for you -- the freelance translator -- to store, manage and share translation memories (TMs) and glossaries...and potentially meet new clients on the basis of your prior work.

More info »