Pages in topic:   < [1 2 3 4 5 6] >
BT w Polsce - jedno pytanie o stawki
Thread poster: Maja Źróbecka, MITI
Maja Źróbecka, MITI
Maja Źróbecka, MITI  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
English to Polish
+ ...
TOPIC STARTER
Andrzeju, wynika to pewnie May 29, 2012

Andrzej Lejman wrote:

Zlecają też bezpośrednio tłumaczom, co mogę potwierdzić ja i wiele znanych mi osób. Co ciekawe, nieraz są to firmy z UK, które zlecają tłumaczenia na PL i inne języki w UK (co i tak trafia do PL i innych odpowiednich krajów), choć same mają spółki-córki w każdym kraju w UE. Wolą przepłacić angielskim agencjom i dostać komplet tłumaczeń, niż nie mieć kontroli nad tym, co robi każda córka w każdym kraju.

Na podobnej zasadzie tłumaczę np. dla firmy niemieckiej przez niemiecką agencję, choć ta firma ma spółkę-córkę o rzut beretem ode mnie w PL. To zresztą dotyczy wielu niemieckich firm. Nie rozumiem tego, ale też i nie narzekam.

A.


Z jakiejś struktury firmy, tego, jak planują budżet w całej grupie. Faktycznie, jak tłumaczę Kodeksy postępowania itp., to zleca to główna siedziba firmy. Pewnie politykę opracowuje centralnie dany dział, więc nadzoruje cały proces. Tym lepiej dla nas!

Maja


 
Tomasz Poplawski
Tomasz Poplawski  Identity Verified
Local time: 13:50
Member (2007)
English to Polish
+ ...
Przeczytałem z zainteresowaniem ten wątek Jun 1, 2012

I nie dziwię się, że szanowne koleżanki i szanowni koledzy wchodzą coraz odważniej na rynek amerykański, gdzie przez lata udawało mi się nie schodzić ze stawki ZNACZNIE przekraczającej 9 eurocentów za słowo i mieć po tych stawkach więcej pracy, niż byłem w stanie udźwignąć...
Ostatnio jednak czuję tzw. gorący oddech konkurencji - starzy klienci przysyłają mi mniej, albo nagle dostaję do zrecenzowania tłumaczenia próbne nowego narybku...
Nie mam pretensji,
... See more
I nie dziwię się, że szanowne koleżanki i szanowni koledzy wchodzą coraz odważniej na rynek amerykański, gdzie przez lata udawało mi się nie schodzić ze stawki ZNACZNIE przekraczającej 9 eurocentów za słowo i mieć po tych stawkach więcej pracy, niż byłem w stanie udźwignąć...
Ostatnio jednak czuję tzw. gorący oddech konkurencji - starzy klienci przysyłają mi mniej, albo nagle dostaję do zrecenzowania tłumaczenia próbne nowego narybku...
Nie mam pretensji, gdybym słyszał o kraju, w którym płacą prawie 3x tyle co tu, też próbowałbym się dostać na taki rynek... Boję się tylko, że kompletna nieznajomość amerykańsko-kanadyjskiego rynku i porównywanie ze stawkami krajowymi całkowicie bez sensu go popsuje dla wszystkich, również dla tych wchodzących na niego...
Collapse


 
Maja Źróbecka, MITI
Maja Źróbecka, MITI  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
English to Polish
+ ...
TOPIC STARTER
Cieszę się, że Jun 1, 2012

Tomasz Poplawski wrote:
Boję się tylko, że kompletna nieznajomość amerykańsko-kanadyjskiego rynku i porównywanie ze stawkami krajowymi całkowicie bez sensu go popsuje dla wszystkich, również dla tych wchodzących na niego...


zabrałeś głos, Tomku, bo daje to nam lepszy obraz stawek w innych krajach. Co do twoich obaw, to myślę, że to już ma miejsce w niektórych biurach w USA, bo ostatnio jedno z nich odpowiedziało na moją ofertę, że oni ustalili już stawki na ten rok i dla mojej pary językowej stawka za 1000 słów to 75 dolarów. Strasznie mnie rozbawili, ale gdy przeliczymy to "nasze", stawka jest niebotyczna - 60 zł za 1800 znaków/240 zł za 1000 słów. W Polsce to może dużo, ale ty się z tego nie utrzymasz.

Padły głosy, że ceny reguluje rynek i gdy się nad tym zastanowić, to właściwie nasze dylematy związane z wyceną usług można odnieść także do innych grup zawodowych. Są fryzjerzy, którzy strzygą za 20 zł, ale są też tacy, którzy "biorą" 170 zł. Co ich wyróżnia? Grupa docelowa, target. I na tej zasadzie działa też rynek tłumaczeń. Jeśli twoi czy moi klienci raptem nie chcą płacić za nasze usługi tyle a tyle, to apel do innych tłumaczy, aby zrównali stawki z naszymi nic nie da. Jedyne, co nam pozostaje, to poszukać nowych klientów lub przekonać do siebie starych w inny sposób niż obniżenie stawek (jesteś na miejscu, to możesz wyskoczyć z nimi na obiad

Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa - jak stawki za tłumaczenie mają się do cen prywatnych lekcji języka angielskiego? Przyjmuję, że średnia stawka za tłumaczenie w naszej parze w Polsce to 40 zł za 1800 zzs, czyli 160 zł za 1000 słów. Zakładam, że tłumaczę dziennie 2000 słów, co daje kwotę 320 zł dziennie. W przeliczeniu na stawkę za godzinę (8 godzin dziennie) otrzymujemy 40 zł za godzinę.
W większym mieście, takim np. Szczecinie, gdzie mieszkam, spokojnie znajdę klientów, którzy zapłacą nawet 50 zł za godzinę nauki jęzka angielskiego (lekcje interaktywne z wykorzystaniem Ipada itp.). Można by więc wysnuć wniosek, że więcej zarobię ucząc angielskiego niż tłumacząc! A chyba zgodzicie się ze mną (a może i nie), że zawód tłumacza jest bardziej wyspecjalizowany niż zawód nauczyciela języka angielskiego.

Oczywiście, gdy przyjmiemy, że tłumaczę więcej niż 2000 słów dziennie, liczby się zmienią, ale chciałam tylko jakoś odnieść te stawki do innego możliwego dla tłumacza zajęcia.

Warto dodać, że Polska jest krajem na dorobku i charakteryzuje nas duża konkurencyjność, dlatego jesteśmy tak atrakcyjni dla zagranicznych inwestorów. Można mieć nadzieję, że za 20 lat, gdy Polska "dogoni" Europę, stawki się zmienią. A za 20 lat jeszcze zostanie mi trochę do emerytury

Maja


 
Michal Glowacki
Michal Glowacki  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
Member (2010)
English to Polish
+ ...
Trudność i godziny Jun 1, 2012

Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa - jak stawki za tłumaczenie mają się do cen prywatnych lekcji języka angielskiego? Przyjmuję, że średnia stawka za tłumaczenie w naszej parze w Polsce to 40 zł za 1800 zzs, czyli 160 zł za 1000 słów. Zakładam, że tłumaczę dziennie 2000 słów, co daje kwotę 320 zł dziennie. W przeliczeniu na stawkę za godzinę (8 godzin dziennie) otrzymujemy 40 zł za godzinę.
W większym mieście, takim np. Szczecinie, gdzie mieszkam, spokojnie znajdę klientów, którzy zapłacą nawet 50 zł za godzinę nauki jęzka angielskiego (lekcje interaktywne z wykorzystaniem Ipada itp.). Można by więc wysnuć wniosek, że więcej zarobię ucząc angielskiego niż tłumacząc! A chyba zgodzicie się ze mną (a może i nie), że zawód tłumacza jest bardziej wyspecjalizowany niż zawód nauczyciela języka angielskiego.


To ciekawe porównanie, ale jest w nim jedna luka - o ile znalezienie tłumaczeń, żeby mieć co robić przez 8 godzin dziennie jest zupełnie wykonalne dla większości z nas, o tyle uczenie przez 8 godzin dziennie to już zupełnie inna sprawa. Do lekcji trzeba się przygotować, a do tego jeśli dajesz korepetycje, to nie zawsze u siebie w domu, więc trzeba się przemieszczać. Już nie wspomnę o tym, że trzeba znaleźć 6-8 osób dziennie, które będą chciały się uczyć języka - większość osób uczy się raz, góra dwa razy w tygodniu. Ja w czasach pracy w szkole językowej w najbardziej ruchliwym okresie miałem nie więcej niż 5 godzin zajęć dziennie, a i to nie każdego dnia.

Natomiast uwaga o tym, że tłumaczenia się bardziej wyspecjalizowane niż uczenie - choć już nie uczę (z wyboru), a tłumaczę (także z wyboru), to nie mogę się zgodzić. Tłumaczenie i nauczanie to dwie zupełnie odmienne umiejętności i nie powiedziałbym, że jedno jest w ostatecznym rozrachunku bardziej wymagające od drugiego. Tego typu komentarze mogą wywołać burzę, jeśli przeczyta je ktoś kto uczy (z wyboru, oczywiście)

Nie wiem, jak wygląda teraz rynek korepetycji i nauczania, ani jakie są różnice w cenach pomiędzy miastami (sam jestem z Warszawy), ale 50 PLN za godzinę to nie jest zbyt wysoka stawka dla osoby z dużym doświadczeniem w pracy z językiem, kwalifikacjami itd. Na 2-3 roku studiów w szkole językowej można było dostać 40-45 PLN za godzinę.

Takie moje uwagi.


 
Lucyna Długołęcka
Lucyna Długołęcka  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
English to Polish
+ ...
Trzy grosze Jun 1, 2012

Ja dodam, że tłumaczenie, tak jak nauczanie, również wymaga pewnych przygotowań, zwłaszcza przy większych projektach, do "czasu pracy" trzeba również wliczyć: korespondencję z biurami tłumaczeń i klientami, działania marketingowe (profile biznesowe w sieci), sprawy papierkowe i urzędowe, ew. komunikowanie się z księgowym, i może jeszcze inne pomniejsze czynności (ktoś kiedyś na FB wyznał, że korzystanie z FB to dla tłumacza "koszt uzyskania przychodu").

To ta
... See more
Ja dodam, że tłumaczenie, tak jak nauczanie, również wymaga pewnych przygotowań, zwłaszcza przy większych projektach, do "czasu pracy" trzeba również wliczyć: korespondencję z biurami tłumaczeń i klientami, działania marketingowe (profile biznesowe w sieci), sprawy papierkowe i urzędowe, ew. komunikowanie się z księgowym, i może jeszcze inne pomniejsze czynności (ktoś kiedyś na FB wyznał, że korzystanie z FB to dla tłumacza "koszt uzyskania przychodu").

To tak gwoli ścisłości, żeby nie powstało wrażenie, że pracujemy tylko wtedy, gdy przekładamy z jednego języka na drugi.

Dodam również, że gdyby poziom zarobków znaczył tak dużo w życiu każdego człowieka, jak dużo mu niektórzy przypisują, to każdy człowiek dążyłby do zdobycia najlepiej płatnego zawodu, najintratniejszej posady. Ale liczą się też inne względy, na szczęście...
Collapse


 
Iwona Szymaniak
Iwona Szymaniak  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
Member
English to Polish
+ ...
SITE LOCALIZER
Psucie rynku Jun 1, 2012

Tomku, psucie rynku ma miejsce zarówno w Polsce, jaki i w Stanach Zjednoczonych.

Można za to winić globalizację albo upowszechnienie znajomości języka (języków) w naszym kraju.

W moim odczuciu 15-20 lat temu zarobki tłumacza wolnego strzelca były relatywnie wyższe niż obecnie, tzn. aby żyć na mniej więcej tym samym poziomie, dzisiaj muszę tłumaczyć więcej.

Rynek, na którym działamy, jest w ogóle dość dziwny; jest zdecydowanie rynkie
... See more
Tomku, psucie rynku ma miejsce zarówno w Polsce, jaki i w Stanach Zjednoczonych.

Można za to winić globalizację albo upowszechnienie znajomości języka (języków) w naszym kraju.

W moim odczuciu 15-20 lat temu zarobki tłumacza wolnego strzelca były relatywnie wyższe niż obecnie, tzn. aby żyć na mniej więcej tym samym poziomie, dzisiaj muszę tłumaczyć więcej.

Rynek, na którym działamy, jest w ogóle dość dziwny; jest zdecydowanie rynkiem klienta a nie usługodawcy (teoretycznie to dobrze), ale jako środowisko zawodowe niewiele robimy wspólnie na rzecz tego, aby edukować naszego klienta, odbiorcę i użytkownika owoców naszej pracy. Moje wieloletnie doświadczenia uczą mnie, że poziom wymagań wobec tłumacza, wobec jakości tłumaczenia spada proporcjonalnie do spadku kultury języka i wrażliwości językowej. Ludzie mówią i piszą byle jak, więc nie protestują na widok bełkotliwych tłumaczeń (to oczywiście jest zamierzone uogólnienie na użytek tej dyskusji).

Wczorajszy przykład na poparcie moich słów. Na FB padło zapytanie o laserową korekcję oczu. Nie wiedziałam, na czym to polega, więc zaczęłam szukać informacji na ten temat. Oczywiście znalazłam i włos mi się zjeżył na głowie ze zgrozy i ze złości. Taka operacja na pewno dużo kosztuje, a informacja dla ewentualnego pacjenta jest napisana językiem kalecznym (od Kalego). Żeby nie być gołosłowną, przytoczę jedno smakowite sformułowanie: "powinieneś być wolny od wszelkich infekcji (np. opryszczka)", źródło:
http://lexummedica.pl/nasze-uslugi/laserowa-korekcja-wad-wzroku/zalecenia-lekarzy-do-zabiegu-laserowej-korekcji-wady-wzroku.html
Z resztą możecie się zapoznać sami, jeśli macie ochotę.

To nie jest odosobniony przykład. Codziennie czytuję tego rodzaju teksty, kiedy szukam materiałów związanych z przedmiotem swojego tłumaczenia. To znaczy, że nasi klienci nie mają problemu z przyjęciem takiego tłumaczenia, nie mają też oporów z ich upowszechnianiem, bo albo je drukują, albo wieszają na swoich stronach internetowych.

To sprawia, że język, jakim się porozumiewamy jako naród, jako wspólnota językowa stale ubożeje, brzydnie i ulega wypaczeniu. Tłumaczyć więc każdy może...
A jeśli tak, to podaż usługodawców językowych jest większa niż popyt na tłumaczenia, ergo stawki są niskie i pewnie będą jeszcze niższe.

A przykład z fryzjerem czy innymi usługami jest też ciekawy. Ludzie płacą więcej fryzjerom artystom i są zadowoleni, bo przez ulotną chwilę noszą na swojej głowie dzieło sztuki.

W naszym zawodzie artyści, a mam na myśli tłumaczy literatury pięknej i poezji, są chyba najgorzej opłacani, choć oprócz świetnej znajomości języka źródłowego i docelowego, muszą mieć jeszcze tę iskrę bożą, kunszt, czarodziejską klawiaturę (w miejsce pałeczki), aby nią czarować czytelników i sprawiać, by tłumnie odwiedzali księgarnie. Iskra boża nie rodzi się na kamieniu, jest rzadka i wydawałoby się, że należy ją wysoko cenić i nagradzać. Ale nie.
Powieść można pociąć, pokroić na kawałki, oddać do tłumaczenia tłumowi niedouczonych studentów i wydać książkę rzekomo po polsku, a ludziom zapłacić grosze. To się przekłada (nomen omen) na tak fatalny poziom tłumaczeń, że od dawna nie czytuję książek napisanych w językach, które znam, bo ich lektura zaczęła mnie przyprawiać o silne bóle brzucha i podnosiła mi ciśnienie.

Powyższe dotyczy też tłumaczy filmów i innych materiałów audiowizualnych.

NB. Na początku lat 90. za honorarium za powieść mogłam z dwójką dzieci spokojnie przeżyć bez pracy 2-3 miesiące (nie robiłam tego). Teraz samej nawet na 1 miesiąc by mi nie starczyło (i nie, moje wymagania nie wzrosły, raczej zmalały).

Przetargi. Nasze państwo już wielokrotnie przekonało się, że wybierając, zgodnie z taką, a nie inną ustawą o zamówieniach publicznych, w przetargach na tłumaczenie oferenta z najniższą ceną, uzyskuje tłumaczenia, w których roi się od błędów. I żeby chociaż te błędy i skandale z nimi związane dały komuś do myślenia, sprawiły, że ktoś poszedł po rozum do głowy. Po co? Przecież tłumaczyć każdy może... Skutkiem tego jest cały ogromny zbiór ustawodawstwa unijnego, a także krajowego, którego nikt nie rozumie.

A może to jest celowe działanie? Może o to chodzi, aby nikt już niczego nie rozumiał. Może chodzi o to, aby cała ta komunikacja między ludźmi legła w gruzach. Ciemną masą łatwiej się rządzi...
Collapse


 
Maja Źróbecka, MITI
Maja Źróbecka, MITI  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
English to Polish
+ ...
TOPIC STARTER
Świetna puenta, Iwonko! Jun 1, 2012

Czytałam już dwa razy, a więcej napiszę wkrótce.

Maja


 
Andrzej Mierzejewski
Andrzej Mierzejewski  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
Polish to English
+ ...
celowe działanie? Jun 1, 2012

IwonaASzymaniak wrote:
A może to jest celowe działanie? Może o to chodzi, aby nikt już niczego nie rozumiał. Może chodzi o to, aby cała ta komunikacja między ludźmi legła w gruzach. Ciemną masą łatwiej się rządzi...


Mam trochę inne spojrzenie. Moim zdaniem po prostu: tanio kupić od tłumacza, drogo sprzedać klientowi.
Są chętni do pracy po 10 PLN za stronę, to się korzysta. I kto by się przejmował jakością. Najważniejsze, że liczba wyrazów się zgadza.
Profit margin rulezzz!

AM


 
Silvia H. Steinweber
Silvia H. Steinweber  Identity Verified
Germany
Local time: 20:50
German to Polish
+ ...
Szukam i szukam... Jun 1, 2012

.. i sie nie moge doszukac "I like it"

Andrzej, Ty to ujales bardzo trafnie.


 
Tomasz Poplawski
Tomasz Poplawski  Identity Verified
Local time: 13:50
Member (2007)
English to Polish
+ ...
Łolaboga!! Jun 1, 2012

Lucyna Długołęcka wrote:
Dodam również, że gdyby poziom zarobków znaczył tak dużo w życiu każdego człowieka, jak dużo mu niektórzy przypisują, to każdy człowiek dążyłby do zdobycia najlepiej płatnego zawodu, najintratniejszej posady. Ale liczą się też inne względy, na szczęście...


Czy Ty nie mylisz pojęć? Nie widzisz różnicy pomiędzy koniunkturalnym wybieraniem najlepiej płatnego zawodu, którego się potem nienawidzi (dobry przykład to wielu lekarzy i adwokatów w Stanach), a wybraniem ukochanego zawodu, a potem dążenie, aby nam za jego dobre wykonywanie należycie płacono?
Z mojego doświadczenia wynika, że dobre stawki idą nieodłącznie w parze z szacunkiem dla pracy tłumacza i ogólnym traktowaniem fair. I odwrotnie, firmy, które próbują z tłumaczy wycisnąć ostatniego centa, na ogół traktują ich jak śmieci.

Oczywiście, można wybrać drogę odrzucenia korzyści materialnych i tłumaczyć fascynujące książki, bezpłatnie lub prawie bezpłatnie, ale wtedy wówczas też trzeba z czegoś żyć, więc pewnie tym bardziej zależy nam na godziwych stawkach za zlecenia komercyjne, które w takiej sytuacji przyjmujemy.


 
Maja Źróbecka, MITI
Maja Źróbecka, MITI  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
English to Polish
+ ...
TOPIC STARTER
To prawda. Jun 1, 2012

Lucyna Długołęcka wrote:
Ale liczą się też inne względy, na szczęście...


Jeśli czyimś jedynym celem jest zarobienie pieniędzy, to ponoć nigdy nie odniesie sukcesu.

Michal Glowacki wrote:
Na 2-3 roku studiów w szkole językowej można było dostać 40-45 PLN za godzinę.


Tak, pamiętam takie stawki. Skoro minęło kilka lat, można więc założyc, że opłata godzinowa jest teraz wyższa, co znaczy, że nie muszę pracować 8 godzin dziennie tylko np. 6, a to jest do zrobienia! Wychodzi na to, że nauczyciel ceni się bardziej niż tłumacz (uogólnienie).

Andrzej Mierzejewski wrote:
Profit margin rulezzz!


Zdecydowanie, skoro BT wyrastają jak grzyby po deszczu.

W całej tej "beznadziejnej" sytuacji pozostaje wierzyć, że gdzieś tam jest tych 5 klientów, którzy zapłacą tyle, ile nam się zamarzy. Jak długo zajmie dotarcie do nich, to już osobny temat.

Maja


 
Lucyna Długołęcka
Lucyna Długołęcka  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
English to Polish
+ ...
Nieco filozoficznie Jun 1, 2012

Tomasz:Czy Ty nie mylisz pojęć? Nie widzisz różnicy pomiędzy koniunkturalnym wybieraniem najlepiej płatnego zawodu, którego się potem nienawidzi (dobry przykład to wielu lekarzy i adwokatów w Stanach), a wybraniem ukochanego zawodu, a potem dążenie, aby nam za jego dobre wykonywanie należycie płacono?
Z mojego doświadczenia wynika, że dobre stawki idą nieodłącznie w parze z szacunkiem dla pracy tłumacza i ogólnym traktowaniem fair. I odwrotnie, firmy, które pr�
... See more
Tomasz:Czy Ty nie mylisz pojęć? Nie widzisz różnicy pomiędzy koniunkturalnym wybieraniem najlepiej płatnego zawodu, którego się potem nienawidzi (dobry przykład to wielu lekarzy i adwokatów w Stanach), a wybraniem ukochanego zawodu, a potem dążenie, aby nam za jego dobre wykonywanie należycie płacono?
Z mojego doświadczenia wynika, że dobre stawki idą nieodłącznie w parze z szacunkiem dla pracy tłumacza i ogólnym traktowaniem fair. I odwrotnie, firmy, które próbują z tłumaczy wycisnąć ostatniego centa, na ogół traktują ich jak śmieci.

***
Chyba nie zostałam dobrze zrozumiana. Ja wcześniej nawiązałam do toczącej się dyskusji, gdzie punktem odniesienia była stawka za godzinę (po przeliczeniu ze stron), wyczułam też taką ukrytą zazdrość, że innym (nauczycielom np.) jest lepiej, bo za godzinę średnio zarabiają więcej. A skoro tak, to nasuwa się takie pytanie, czemu by nie uczyć zamiast tłumaczyć? Zwracałam też uwagę na czynności pozatłumaczeniowe, które mają wpływ na rzeczywisty zarobek w stosunku do czasu poświęcanego na pracę (bardzo często się o nich zapomina).

Oczywiście, każdy lub prawie każdy dąży do tego, by zarabiać, przynajmniej w swoim zawodzie, tyle, ile się da, ale też nie da się ukryć, że stawki w poszczególnych zawodach są zróżnicowane, i tak np. jeśli tu na forum pojawiłby się młody kandydat na tłumacza, marzący o zarabianiu 100 zł za stronę, to jaka byłaby reakcja pozostałych forumowiczów? Czy taka: To świetnie, kolego, że zamierzasz zostać tłumaczem, to wspaniały zawód, a jeśli masz zamiar stosować stawkę 100 zł za stronę, to jeszcze lepiej, może dzięki temu poprawi się sytuacja na naszym rynku....???

Tomaszu, mówisz o godziwym życiu, a wiesz, jakie to pojęcie jest względne? Domyślam się, że ja żyję tylko za niewielką część tego, co Ty, ale nie wydaje mi się, by moje życie było niegodziwe. Z drugiej jednak strony potrafię sobie wyobrazić, że wielu bardzo zamożnym ludziom jest "ciężko", bo nagromadzili tyle dóbr, że ich utrzymanie kosztuje coraz więcej, więc oni też chcą pracować za coraz wyższe stawki... i tak w kółko

W ogóle to, zmieniając nieco temat, bardzo podobała mi się wypowiedź Iwony, mimo że Andrzej miał "trochę inne spojrzenie", które znalazło, zdaje się, większe poparcie. I owszem, oboje dobrze napisali, tylko że wszystko można rozpatrywać na płytszym i głębszym poziomie, a Iwonka sięgnęła po ten głębszy, i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby jej przypuszczenia były całkowicie prawdziwe.

Nic nie jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka, i wszystko można rozpatrywać z różnych punktów i poziomów widzenia.

Jeśli chodzi o moje spojrzenie na rynek tłumaczeń, to jest ono pozytywne, mimo że zdaję sobie sprawę z istnienia różnych patologii (bo gdzie ich nie ma...? Wstrząsnął mną niedawno np. artykuł w "Polityce" o "produktach benedyktyńskich" - bardzo polecam!), ale po prostu staram patrzeć na świat pozytywnie. Więc nie narzekam i nic mnie nie obchodzi, że ktoś zarabia na stronie 100 zł, a ktoś inny 10...
Collapse


 
Maja Źróbecka, MITI
Maja Źróbecka, MITI  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
English to Polish
+ ...
TOPIC STARTER
Lucyno, Jun 1, 2012

Lucyna Długołęcka wrote:
wyczułam też taką ukrytą zazdrość, że innym (nauczycielom np.) jest lepiej, bo za godzinę średnio zarabiają więcej. A skoro tak, to nasuwa się takie pytanie, czemu by nie uczyć zamiast tłumaczyć?


nie wiem, czy to uwaga do mnie, ale czuję się w obowiązku skomentować, że nie ma we mnie zazdrości. Porównanie do prywatnych lekcji języka angielskiego miało nam wszystkim dać do myślenia i widzę, że dało. Być może moje posty nie oddają tego, ale daleka jestem od narzekań na swoją dolę.

Co do hipotetycznej sytuacji adepta marzącego o stawce 100 zł za stronę - myślę, że należałoby mu powiedzieć, jak jest, a nie mydlić oczy.

Uważam też, że jeśli ktoś ma potencjał, jest bardzo pracowity, zaangażowany, wierzy w swój sukces, to wcześniej czy później będzie w stanie osiągnąć wymarzony cel.

Masz rację - mnie też nie obchodzi, czy ktoś pracuje za 10 zł czy za 100 zł. Jeśli jest szczęśliwy, to proszę bardzo. Chodzi tu też jednak o jakiś szacunek do samego siebie, o czas poświęcony na edukację, zdobywanie doświadczenia, inwestowanie w kształcenie ustawiczne. Tego nie jestem w stanie pojąć, ale może powyższe nie dotyczy osób tłumaczących za 10 zł.

Maja


 
Lucyna Długołęcka
Lucyna Długołęcka  Identity Verified
Poland
Local time: 20:50
English to Polish
+ ...
Szacunek Jun 1, 2012

Maja, nic do Ciebie nie było bezpośrednio, pisałam ogólnie o zazdrości, bo wyczuwam ją ogólnie w wypowiedziach tłumaczy w różnych wątkach; są to wypowiedzi w stylu "a wiecie, ile za godzinę zarabia lekarz, hydraulik, sprzątaczka, korepetytor...?"

A co do szacunku do samego siebie, to nie wiem, czemu mamy go mierzyć miarą tego, za ile pracujemy? Ja szanuję ludzi przede wszystkim za uczciwość i dzielność w codziennym życiu, ogólnie za bycie dobrym człowiekiem.
... See more
Maja, nic do Ciebie nie było bezpośrednio, pisałam ogólnie o zazdrości, bo wyczuwam ją ogólnie w wypowiedziach tłumaczy w różnych wątkach; są to wypowiedzi w stylu "a wiecie, ile za godzinę zarabia lekarz, hydraulik, sprzątaczka, korepetytor...?"

A co do szacunku do samego siebie, to nie wiem, czemu mamy go mierzyć miarą tego, za ile pracujemy? Ja szanuję ludzi przede wszystkim za uczciwość i dzielność w codziennym życiu, ogólnie za bycie dobrym człowiekiem. Aczkolwiek, patrząc jeszcze z innej perspektywy, rozumiem również ludzi, którzy nie prowadzą uczciwego życia, no ale tego wątku nie rozwinę, bo z góry wiem, że wielu bym się naraziła.

[Zmieniono 2012-06-01 17:02 GMT]
Collapse


 
Tomasz Poplawski
Tomasz Poplawski  Identity Verified
Local time: 13:50
Member (2007)
English to Polish
+ ...
Czytaj zanim odpowiesz Jun 1, 2012

Lucyna Długołęcka wrote:
Tomaszu, mówisz o godziwym życiu, a wiesz, jakie to pojęcie jest względne? Domyślam się, że ja żyję tylko za niewielką część tego, co Ty, ale nie wydaje mi się, by moje życie było niegodziwe.


Przeczytałem uważnie to, co poprzednio napisałem, żeby się upewnić, że o czymś nie zapomniałem. I jednak miałem rację. Przekręciłaś cytat. Ja piszę o godziwych stawkach, a Ty odpowiadasz uwagami, w których przypisujesz mi słowa, których nie wypowiedziałem i stojące za nimi poglądy, których nie podzielam.
Uważam takie postępowanie za zupełnie nieuzasadnione, co więcej, zakrawa mi na jakieś niepotrzebne ubieranie się w szatki szlachetnego ubóstwa, żeby lepiej wyglądać na tle rozpasanego, zjadającego własny ogon materializmu.
Ponieważ zdarza się to juz drugi raz (poprzednio była to Twoja próba uprowadzenia wątku na temat narzędzi do pracy podczas urlopów), tym bardziej chciałbym Cię zachęcić, abyś próbowała wychodzić poza stereotypy - albo przynajmniej polemizowała z faktycznymi wypowiedziami, a nie ich karykaturami.

Ale może, zamiast niepotrzebnej irytacji, powinienem zacytować Blake'a, w ładnym tłumaczeniu: "Gdyby oczyścić drzwi percepcji, każda rzecz jawiłaby się taka, jaka jest: nieskończona".

[Edited at 2012-06-01 17:20 GMT]


 
Pages in topic:   < [1 2 3 4 5 6] >


To report site rules violations or get help, contact a site moderator:

Moderator(s) of this forum
Monika Jakacka Márquez[Call to this topic]

You can also contact site staff by submitting a support request »

BT w Polsce - jedno pytanie o stawki






Anycount & Translation Office 3000
Translation Office 3000

Translation Office 3000 is an advanced accounting tool for freelance translators and small agencies. TO3000 easily and seamlessly integrates with the business life of professional freelance translators.

More info »
CafeTran Espresso
You've never met a CAT tool this clever!

Translate faster & easier, using a sophisticated CAT tool built by a translator / developer. Accept jobs from clients who use Trados, MemoQ, Wordfast & major CAT tools. Download and start using CafeTran Espresso -- for free

Buy now! »